Rozdział 1
"Legenda o uwodzicielce"
Widać było, że moje pojawienie się wytrąciło ich z równowagi, w sumie chyba każdego by przestraszyło pojawienie się na stole nieznajomej im dziewczyny.
Wpatrywałam się w ich zastygłe ciała i przysłuchiwałam się biciu ich serc, choć było to trudne, ponieważ herbata, którą nalewała Tessa już dawno przekroczyła brzegi filiżanki i rozlewała się z głośnym chlupotem. Odgłos ten, także został przerwany przez plask spadającego jedzenia z widelca u Henrego. Moje usta momentalnie wykrzywiły się dziwny grymas, który miał imitować uśmiech. Przypomniałam sobie co Magnus mi o nich mówił i o ich wspólnej historii. Znałam dobrze jednego Herondale i muszę przyznać, że Will jest totalnym przeciwieństwem Jace oczywiście jedynie z wyglądu z charakteru byli identyczni ( z tego co słyszałam ). Przez to rozmyślanie nie zauważyłam nawet, że widelec, który wcześniej najprawdopodobniej leżał na stole, wbił mi się nad prawym pośladkiem. Nie dziwie się, że nic nie poczułam moje ciało nie odczuwa od razu bólu tylko z kilku minutowym opóźnieniem. Chwyciłam sztuciec za rączkę i szarpnęłam. Pacnęłam nim o podłogę, spojrzałam w stronę gdzie był wbity, na pamiątkę pozostały mi cztery ranki, z których ciekła krew. Podniosłam wzrok i okazało się, że cały pokój śledził spojrzeniem moje poczynania. Wiedziałam, że muszę przerwać tę niezręczną ciszę, więc tak też i zrobiłam:
-Yyy...cześć?- z przywitania, którego tak często używałam, zrodziło się niepewne pytanie. Moje przypuszczenia okazały się jednak błędne i zamiast rozpocząć interesującą konwersacje, cisza ciągła się w nieskończoność. Cholera, zawsze mi się gęba nie zamyka, a teraz? Nawet paru zwięzłych zdań nie mogę z siebie wydusić! Moje usta znów ukształtowały się w ten niepewny uśmiech.
- Kim...kim ty jesteś?- zapytała z szeroko otwartymi oczyma Tessa. To pytanie dodało mi wigoru, więc bujnęłam się na nogach i zaczęłam moją opowieść.
-Mam na imię Aria. Jestem pół nocną łowczynią i pół czarownicą, a to wszystko przez moich rodziców czyli anielicę Fairyl i demona Dagona. I tak oto powstałam ja, hybryda.
-Zaraz, zaraz przecież to legenda.- powiedziała Charlotta. Wyszczerzyłam się do niej.
-Widzę, że moja sława mnie wyprzedza.- zaśmiałam się pod nosem.
-Chwila, jaka legenda?-zapytał Will, a zaraz potem Tessa mu przytaknęła.
-Opowiadałam ci ją, kiedy byłeś mały. O złej diablicy Lion, która uwodziła Cichych Braci.
-Rzeczywiście, była taka legenda bardzo stara, ale była.-stwierdził Jem.
-I-i to byłaś ty, ale mówiłaś, że masz na imię Aria.-powiedziała Tessa. Will przewrócił oczami i jej wyjaśnił:
- Aria to inaczej lew. Więc, imię Lion to tak jakby Aria.- skinęłam głową. Will przeciągną po mnie spojrzeniem i zagadnął.-I co uwiodłaś któregoś? I w ogóle po co to zrobiłaś, to tacy sztywniacy...
-Heh, cały Herondale. Ale odpowiadając na twoje pytanie tak uwiodłam jednego, a po nim jeszcze kilku, ale to nie było tak, że któryś mi się podobał czy coś. To...był tylko zakład.
-Zakład? A z kim?- zapytał Jem.
- Z moim przyjacielem, jednym z pierwszych nocnych łowców. a nazywał się Christopher Verlac.-na wspomnienie o nim, moja twarz się rozjaśniła.- On mnie wyzwał abym uwiodła Cichego Brata, a ja jego żeby poderwał Żelazną Siostrę. I ja wygrałam, ale to już nie moja wina, że Brat Zachariasz się we mnie zakochał i chciał ze mną odejść. A inni się o tym dowiedzieli i stworzyli tą legendę, a mnie wygnali i do tego wykreowali na jakiegoś potwora.
Zaniemówili, widać było, że trawili moje słowa. Czekałam na to, aż zrozumieją, że mówię prawdę. Rozglądnęłam się po pokoju i dopiero teraz zauważyłam księgę, którą dał mi Magnus. Podniosłam ją i nagle rozległ się głos Charlotty.
- A właściwie jak się tu znalazłaś?- odwróciłam się do niej.
- Dzięki temu.-Pokazałam jej księgę.- Tyle, że nie miałam znaleźć się tu.
- Czyli w naszej jadalni?-zapytał sarkastycznie Will.
- Tak na prawdę miałam się zjawić dokładnie tu, ale nie w tym czasie. Bo widzisz Williamie jestem z XXI wieku.
-Yyy...cześć?- z przywitania, którego tak często używałam, zrodziło się niepewne pytanie. Moje przypuszczenia okazały się jednak błędne i zamiast rozpocząć interesującą konwersacje, cisza ciągła się w nieskończoność. Cholera, zawsze mi się gęba nie zamyka, a teraz? Nawet paru zwięzłych zdań nie mogę z siebie wydusić! Moje usta znów ukształtowały się w ten niepewny uśmiech.
- Kim...kim ty jesteś?- zapytała z szeroko otwartymi oczyma Tessa. To pytanie dodało mi wigoru, więc bujnęłam się na nogach i zaczęłam moją opowieść.
-Mam na imię Aria. Jestem pół nocną łowczynią i pół czarownicą, a to wszystko przez moich rodziców czyli anielicę Fairyl i demona Dagona. I tak oto powstałam ja, hybryda.
-Zaraz, zaraz przecież to legenda.- powiedziała Charlotta. Wyszczerzyłam się do niej.
-Widzę, że moja sława mnie wyprzedza.- zaśmiałam się pod nosem.
-Chwila, jaka legenda?-zapytał Will, a zaraz potem Tessa mu przytaknęła.
-Opowiadałam ci ją, kiedy byłeś mały. O złej diablicy Lion, która uwodziła Cichych Braci.
-Rzeczywiście, była taka legenda bardzo stara, ale była.-stwierdził Jem.
-I-i to byłaś ty, ale mówiłaś, że masz na imię Aria.-powiedziała Tessa. Will przewrócił oczami i jej wyjaśnił:
- Aria to inaczej lew. Więc, imię Lion to tak jakby Aria.- skinęłam głową. Will przeciągną po mnie spojrzeniem i zagadnął.-I co uwiodłaś któregoś? I w ogóle po co to zrobiłaś, to tacy sztywniacy...
-Heh, cały Herondale. Ale odpowiadając na twoje pytanie tak uwiodłam jednego, a po nim jeszcze kilku, ale to nie było tak, że któryś mi się podobał czy coś. To...był tylko zakład.
-Zakład? A z kim?- zapytał Jem.
- Z moim przyjacielem, jednym z pierwszych nocnych łowców. a nazywał się Christopher Verlac.-na wspomnienie o nim, moja twarz się rozjaśniła.- On mnie wyzwał abym uwiodła Cichego Brata, a ja jego żeby poderwał Żelazną Siostrę. I ja wygrałam, ale to już nie moja wina, że Brat Zachariasz się we mnie zakochał i chciał ze mną odejść. A inni się o tym dowiedzieli i stworzyli tą legendę, a mnie wygnali i do tego wykreowali na jakiegoś potwora.
Zaniemówili, widać było, że trawili moje słowa. Czekałam na to, aż zrozumieją, że mówię prawdę. Rozglądnęłam się po pokoju i dopiero teraz zauważyłam księgę, którą dał mi Magnus. Podniosłam ją i nagle rozległ się głos Charlotty.
- A właściwie jak się tu znalazłaś?- odwróciłam się do niej.
- Dzięki temu.-Pokazałam jej księgę.- Tyle, że nie miałam znaleźć się tu.
- Czyli w naszej jadalni?-zapytał sarkastycznie Will.
- Tak na prawdę miałam się zjawić dokładnie tu, ale nie w tym czasie. Bo widzisz Williamie jestem z XXI wieku.